Test

MIECZYSŁAWA ĆWIKLIŃSKA

Aktorka teatralna i filmowa, śpiewaczka

Ur. 1 stycznia 1879 r. w Lublinie.

W dniu wybuchu II wojny światowej miała 41 lat.

Pracowała jako kelnerka i sprzedawczyni papierosów w kawiarniach „Café Bodo” i „U Aktorek”; była współzałożycielką drugiej z nich. Wielokrotnie namawiana, nigdy nie dała się przekonać do wystąpienia w koncesjonowanych przez okupanta teatrach jawnych. 

1936, fot. NN, zbiory NAC

DOROBEK ARTYSTYCZNY

Mieczysława Ćwiklińska. Fragment filmu „Doktor Murek” (1939) w reż. J. Gardana, Filmoteka Narodowa

POWIĄZANIA Z KAWIARNIAMI

WSPOMNIENIA

9 XI 1942
[...] pojechałem do Mieci [Mieczysławy] Ćwiklińskiej na proszoną herbatkę. Z koleżanek była tylko Gorczyńska Marysia [Maria] z przyjaciółką. Reszta – ludzie spoza teatru. Rzeczywiście herbata wspaniała, jeszcze lepsze tartinki, których nie żałowała mi Miecia, potem coś słodkiego, jednym słowem delicje. W mieszkaniu wiele pięknych, starych mebli, drobiazgów, widać to kolekcjonowanie przez lata. Pomyślałem sobie, kiedy ja do tego dojdę, żeby mieć takie własne gospodarstwo.

Marian Wyrzykowski, Dzienniki 19381969, Instytut Sztuki PAN, Warszawa 1995.

Nie tylko na sali, ale też w zarządzającym kawiarnią kierownictwie spółdzielni „pierwsze skrzypce” grała [Mieczysława] Ćwiklińska. Dzięki jej optymizmowi ruszyły wszystkie inicjatywy lokalu. Prace adaptacyjne, posiedzenia zarządu, układanie programu koncertów i podział zysków, z których część przeznaczono na pomoc dla więźniów aktorów i na Schronisko Aktora w Skolimowie (dzisiaj Dom Aktora Weterana).

Ryszard Wolański, Tola Mankiewiczówna. „Jak za dawnych lat”, Rebis, Poznań 2013.

 

W „Café Bodo” sprzedawała papierosy, bo noszenie talerzy było dla niej zbyt męczące. Potem jednak uznałyśmy, że i to zajęcie jest dla niej nieodpowiednie i kiedy przeniosłyśmy się do pałacu Radziwiłłów, została maîtrem sali, troszczącym się o potrzeby gości. Wtedy właśnie pani Miecia [Mieczysława Ćwiklińska] przez dłuższy czas nosiła rękę na temblaku, aby Niemcy nie mieli pretensji, że nie gra w teatrach niemieckich, bo proponowali jej engagement w którymś z teatrów komediowych czy nawet w Teatrze Polskim [przemianowanym na Theater der Stadt Warschau].

Alicja Okońska, Andrzej Grzybowski, Rozmowy z panią Miecią, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1976.

Wszedłem któregoś dnia do ogródka i siadając, wysoko założyłem nogę na nogę. Pani Mieczysława [Ćwiklińska] mijała mnie właśnie z tacą w dłoni. Nachyla mi się do ucha i szeptem mówi: Panie drogi, albo noś długie skarpetki, albo opuść niżej nogawkę – i z miną królowej Anny, którą kreowała w sztuce Scribe’a, odpłynęła. Spojrzałem w dół i zdrętwiałem. Spod fildekosowej skarpetki wyłaniał się jasny kwadrat. Była to złożona w kilkoro tajna gazetka".

Eugeniusz Szermentowski, Młodość talent animusz, Nasza Księgarnia, Warszawa 1971.

 

Pani Miecia [Mieczysława Ćwiklińska] umiała sobie doskonale radzić z Niemcami, znała świetnie ich język. Kiedyś, gdy kilku z nich wpadło do kawiarni i zachowywało się niegrzecznie, spojrzała na nich z góry, powiedziała parę słów po niemiecku i odeszli jak zmyci. Była zawsze bardzo przytomna w sytuacjach, które tego wymagały.

Alicja Okońska, Andrzej Grzybowski, Rozmowy z panią Miecią, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1976.

 

Ale raz zdarzyła się sytuacja, której nawet pani Miecia [Mieczysława Ćwiklińska] nie mogła opanować. Niemcy wpadli do kawiarni i kazali wszystkim podnieść ręce do góry. Pamiętam, że i pani Miecia stała wtedy, trzymając tacę nad głową, bo zaskoczyli ją w momencie podawania gościowi posiłku. Nie wiem, kogo szukali, ale chwila była groźna. Szczękały nam zęby i drżały talerze w uniesionych rękach.

Alicja Okońska, Andrzej Grzybowski, Rozmowy z panią Miecią, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1976.

POWRÓT DO MENU