adres: ul. Nowy Świat 18

data otwarcia: 14 lutego 1940

Kawiarnia artystyczna założona przez szwedzką artystkę operetkową, Elnę Gistedt. Lokal, mieszczący się przy ulicy Nowy Świat 18, aktorka otrzymała dzięki swoim kontaktom w szwedzkiej ambasadzie. Cały personel „U Elny Gistedt” składał się z najbardziej znanych ludzi sceny, znakomitych aktorów i aktorek, pracujących jako kelnerki, portierzy, pomoce kuchenne itp. Kawiarnia codziennie przyciągała rzesze młodych warszawiaków.

Mapa udostępniona z serwisu mapa.um.warszawa.pl

GALERIA

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ZOBACZ WIĘCEJ
>>>

ARTYŚCI ZWIĄZANI Z KAWIARNIĄ

ELNA GISTEDT

TADEUSZ WESOŁOWSKI

IRENA GRYWICZÓWNA

JAN KRECZMAR

ALEKSANDER WASIEL

KAROL HANUSZ

MARIUSZ MASZYŃSKI

LUCYNA MESSAL

ZOFIA FEDYCZKOWSKA

WSPOMNIENIA

Urządziłam go prywatnymi meblami z naszego wielkiego a uszkodzonego podczas oblężenia mieszkania [...].

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Polscy goście dostawali kotlety i befsztyki, do jakich byli przyzwyczajeni. Oczywiście po kryjomu. Mięso kroiło się w małe kawałki i przykrywało się warstwą jarzyn […] Menu dla stałych gości, wypisane na cieniutkiej bibułce, kelnerki chowały pod bluzkami, większość gości znała zresztą menu na pamięć [...].

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Do niewielkiej frekwencji niemieckich gości niewątpliwie przyczyniał się brak piwa, którego u mnie nie podawano. W ten sposób przynajmniej najgorsze typy trzymało się z daleka.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Pewnego dnia szatniarz pokazał mi kilka tajnych gazetek; znalazł je wetknięte między oparcie i siedzenie krzesła. Wiele razy zdarzały mi się podobne odkrycia w innych miejscach.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Niepewność Niemców, ich strach przed zamachem, a może i nieczyste sumienie znajdowały niekiedy bardzo komiczny wyraz. Jedno z najzabawniejszych zdarzeń, jakie miało miejsce: pewnego popołudnia w kawiarni siedziało przy stoliku czterech Niemców. Wieczór operetkowy kończył się o dziewiątej, gdyż do tej godziny lokal mógł być otwarty. Koks, jakim wtedy paliliśmy w piecu, ustawionym przy schodach w hallu, był bardzo marny. Miał tę właściwość, że trzaskał od czasu do czasu. Tego właśnie dnia zdarzyło się, że podczas koncertu koks huknął jak strzał z pistoletu. Ależ poderwało to czterech Niemców! Na łeb, na szyję rzucili się do westybulu, w największym pośpiechu odbierali swe rzeczy, by jak najprędzej oddalić się z tak niebezpiecznego otoczenia. Wszyscy w lokalu bawili się ich strachem.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

[...] Jeden pokój był barem i tam znalazły się wszystkie trofea myśliwskie mego męża. Wiele brakujących rzeczy pożyczyliśmy od znajomych. Wszystko, co potrzebne, stoły, krzesła, lampy, dostawaliśmy od mających coś do odstąpienia przyjaciół.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

Z kilograma kawy wychodziło dwieście filiżanek doskonałego naparu, którym nasi goście się delektowali.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Oczywiście to, że u mnie piwa nie podawano, nie przeszkadzało, iż nasi goście mogli je dostawać na każde życzenie. Wtedy butelka stała pod stołem, a pili z filiżanek. Jeżeli zjawił się kontroler, oświadczaliśmy, że „ktoś musiał przynieść ze sobą”.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Mieliśmy zezwolenie na urządzanie czterech koncertów miesięcznie na biedne dzieci. Prócz tego w największej tajemnicy, sprzedając bilety tylko znajomym, dawałam co tydzień jeden dodatkowy koncert. Nędza była tak okropna, potrzeba pomocy tak ogromna, że podobna działalność była konieczna i nigdy nie było jej za wiele.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

W jadłospisie było jedyne danie dozwolone przez Niemców, „Topfgericht”, a także jakaś zupa i jarzyny. Wyłącznie ten jadłospis podawało się Niemcom.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Pod ladą stał dzbanek z namiastką [kawy] przeznaczoną dla Niemców. Uważaliśmy, że to napój w sam raz dla nich. Bar znajdował się na pięterku, co sprawiało, że rzadko tam jakiś Niemiec trafiał.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Wszelka narodowa i patriotyczna muzyka była zabroniona, a przecież wśród gości mógł się znajdować donosiciel […]. Zdarzyło się, że właśnie oni – Niemcy – prosili o Chopina, a było to niebezpieczne żądanie; za spełnienie go groziła surowa kara. Nie mieliśmy ochoty ryzykować dla niemieckich gości.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

Czasem zjawiało się kilku Niemców, wtedy wywiązywała się następująca wymiana zdań:

– Czy panowie mają zarezerwowany stolik?

– Nie. Dlaczego? Czy to konieczne?

– Dziś jest koncert. Pobieramy opłatę za wstęp.

– A na jaki cel?

– Na Wehrmacht – odpowiadałam bez drgnienia.

Grałam o wysoką stawkę. Mogli skontrolować prawdziwość tej informacji, a wtedy natychmiast zajęłoby się mną Gestapo. Ale udawało się. Niemcy płacili po pięćdziesiąt złotych za koncert na rzecz Wehrmachtu i ich pieniądze służyły cierpiącym nędzę Polakom.

Elna Gistedt, Od operetki do tragedii, Czytelnik, Warszawa 1982.

 

POWRÓT DO MENU

zamknij